niedziela, 9 października 2016

Hermafrodyta, Miley Cyrus i pieprzenie się zdań - czyli piekło dla duszy.

I znów wielki powrót! Po... Nawet nie chce mi się sprawdzać jakim czasie. Pewnie podobnym do ostatniego, hehe.
No ale jest! Cieszmy się i radujmy! W przeciwieństwie do zacnej aŁtorki dzisiejszego opka, która niestety usunęła ów wybitną powieść, jednak my, jako dobrzy (bądź nie) ludzie i tak ją dodajemy! Poprawioną i zanalizowaną! Enjoy!


Zanalizowali:
  • Liu
  • Zupka
  • Kangi.

 

Rozdział 1

Perspektywa Zoe:
Razem z Miley (Cyrus) siedzieliśmy na ławce czekając na lekcje wychowawczą z panem Fryczem(mają znajomości w showbiznesie :') też tak chcę) 
Ciekawe, jaką miał fryzurę.
Każdy mówi tylko o tym że przychodzi ktoś nowy (Przychodzą nowe osoby*) do szkoły tylko nikt nie wiedział kto(duchy,na sto pro) Wiadomo było że to chłopak i dziewczyna. Hermafrodyta...  Dziewczyna przyjdzie do mnie a chłopak do o rok starszej klasy. 
Ojejciu, to ile lat ma ta klasa? A no tak, poobdrapywane ściany, zepsute krzesełka, zwiędnięte kwiaty.
W końcu zadzwonił dzwonek weszliśmy do klasy i usiedliśmy w ławkach. Przyszedł Pan Frycz, a za nim jakaś dziewczyna w niebieski włosach.
IT CAN'T BE...

- Dzieci słuchajcie,( s p a c j a )to jest nasza nowa uczennica Emily. No właśnie Dzieci, słuchajcie. Pan do was mówi DZIECI.
- Oo Emyli ale se kolor strzeliłaś...( s p a c j a )-( s p a c j a )powiedziała  Paula (A tu powinien być brak spacji.) , najbardziej wredna dziewczyna w szkole.
Nie czepiajmy się wypowiedzi typowych nastolatków w wieku szkolnym, Emyli się nie obrazi.
Emyli często się myli...obrażanie się w tej sytuacji byłoby zwykłą pomyłką.
Cała klasa zaczęła się śmiać, ale dla mnie i Miley to nie było śmieszne. Tylko Żałosne.
Świetne poczucie humoru ;))). Ech, po prostu jestem za stara i nie rozumiem dzisiejszej młodzieży.
- Dziewczyny do roboty - powiedział Frycz, to oznaczało że możemy sprawdzić te nową osobę jak zawsze. Teksty niczym z rasowego domu publicznego.
Podeszliśmy do niej i zaczęliśmy jej zadawać pytania.
Zatrzymajmy się na moment... Nauczyciel pozwolił uczennicom na lekcji wstać, podejść do nowej i zadawać pytania o jej życiu?
Ja za to chyba jestem niedoinformowany... W tej klasie są same dziewczyny?!
- Ile masz lat? (Gdzie myślnik?) zapytała Miley
-16? - powiedziała. Z niepokojem.
Na jej miejscu również bym się niepokoiła...
I po co to rozdzielenie na dwa krótkie zdanka?

Czyżby nasza bohaterka nie wiedziała ile ma lat? Aaa...już rozumiem! Ona po prostu boi się,że nie wstrzeli się w wymagania wiekowe tej jakże wspaniałej placówki.
- Skąd przyjechałaś? (Myślnik.) spytałam
-  Z Portland(Kropka.)
- Dlaczego tu przyjechałaś? - zapytała Miley(Kropka.) 
Nie można było napisać "moja przyjaciółka dalej zadawała jej pytania" zamiast tego nieładnego powtórzenia?
DLACZEGO TU PRZYJECHAŁAŚ?! KTO CIĘ WYSŁAŁ?! DLA KOGO PRACUJESZ?!
- Tata przejął firmę po dziadku(Kropka.)
- Okej, czekaj jeszcze jedno - powiedziałam i ją powąchałam - Masz ładne perfumy.
Jezus Maria, jaka ona jest ufna... Zupełnie nieznane dziewczyny wypytują ją o takie rzeczy a ona tak po prostu na nie odpowiada? W dodatku ta druga ją wącha i twierdzi, że ładnie pachnie? Czy to jest normalna szkoła?
???

Nie widzę nic dziwnego w obwąchiwaniu siebie nawzajem...pieski tak robią na przykład.
- Dziękuje - powiedziała zmieszana(Kropka.)
- Dobra dziewczyny na swoje miejsca, a ty Emily uciąć koło Sabriny.
Co jej uciąć?
Hermafrodyta, to pewnie ch--
- Dobrze(Kropka.)
Cała klasa patrzała na Emily przechodzący przez środek klasy. Jak zwykle całą lekcje prowadziłam praktycznie ja i Miley.
Czyli teoretycznie jedna z was?
Patrzyła*
Przechodzącą*
"Miej serce i patrzaj w serce" ach,jaka ta dzisiejsza młodzież oczytana...
Czasami nie wiem czy pan się z tego cieszy czy że na odwrót.
Co na odwrót do jasnej cholerki? Czyżby aŁtorka gubiła własne myśli?
Mniejsza z tym, po dzwonku razem z Miley poszliśmy porozmawiać z Emily.
Hermafrodyty mode ON. Poszłyśmy*
- Cześć - powiedziała Miely(Kropka.)
"Miely"? A może mieli? Tylko co ona tam mieli.
(Myślnik.) Znowu będziecie mnie wąchać? - zapytała z uśmiechem
A nie mówiłam,podobało jej się! Ja to wiem jak zadowolić kobie...nieważne,przejdźmy dalej.
- Nie.. to by było dziwne jakbyśmy zrobiły to po raz drugi - powiedziałam(Kropka.) 
Czyli za pierwszym razem nie było to dziwne? Wow. Chyba muszę zmienić swoje zwyczaje przy poznawaniu nowych osób. Wąchanie ich będzie teraz mym priorytetem.
- A czy w ogóle powinniście mnie wąchąć? -zapytała(Kropka.)
Wąchać*
- A u was się tego nie robi? - Miley odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Moi państwo, mamy do czynienia ze zwierzętami. Wilkołaki? Bierzcie nogi za pas! Mówiłam...w każdym stadzie prezentuje się to inaczej. Myślę,że mamy tutaj przedstawiony ciężki przypadek Idiotycyzmiliaris
- No raczej nie...
- A to dziwni jesteście (Po co ta spacja?) ..
Poszliśmy na lekcje fizyki (Czy tu nie powinien być koniec zdania? A zaraz po nim rozpoczęcie kolejnego?) akurat nie było pani wiec mieliśmy zastępstwo z panem Fryczem i robiliśmy co chcemy.
I co przekazał Wam Sobieski na tym wiecu? 
Wtedy podeszła do nas Paula.
To imię brzmi tak biczowsko.
Te imiona ogólnie brzmią jak pseudonimy pań lekkich obyczajów...to się robi coraz bardziej niepokojące.
- Bierzach narkotyki? - spytała Emily(Kropka.)
Berza... Co?
Mefedron,marihuannnen,elezdi,same podstawy-odpowiedziałam fachowo wciągając już dwudziestą krechę koki.
- Weź przestań, może lubi mieć niebieskie włosy - powiedziała Miley(Kropka.)
Woah... Od kiedy to posiadanie niebieskich włosów jest oznaką ćpania? 
Paula odeszła oburzona(Kropka.)
Coś szybko skończyła ze swoim biczowaniem na dziś.
Czy ona coś powiedziała? Bo wydaje mi się,że coś musiało mnie ominąć.
- Dzięki Miley - powiedziała Emily(Kropka.)
- Nie ma za co - odpowiedziała Miley(Kropka.)
- Jak chcesz tu chodzić do szkoły to musisz się wiele nauczyć np: Jak gasić tą idiotkę - powiedziałam.
Świetnie ją zgasiła, nie mam pytań.
*tĘ idiotkĘ
Po Fizyce mieliśmy okienko i poszliśmy do centrum.
Miley była w swoim żywiole. Wszędzie ciuchy.
Ja z Emily poszłam usiąść na ławce.
Ty poszłaś usiąść a ona co? Na loda?
Kolejna w swoim żywiole. Ciekawe ile gał(ek). 
Gadaliśmy i dowiedzieliśmy się dowiedziałam nie co więcej o niej.
Przepraszam bardzo ale to zdanie nie ma sensu.
"Pogadałyśmy w tym czasie i dowiedziałam się o niej, dzięki temu, trochę więcej."


Imię:Emily
Nazwisko:Robertson 
Wiek: 16
Data urodzenia: 18 luty 1999
Imiona rodziców:  Mia i Ben
Rodzeństwo: Kyle (Broflovski?) -17 lat
Zawód rodziców :
Tata :Prezes w firemie (Fermie?)
Mama: Dyrektora w firmie 
Charakter: Raczej bardzo miła. O nie, teraz naprawdę potrzebuję emotki płaczącej ze śmiechu...
Ale żeby namierzyć z jakiej konkurującej agencji przyszła to już nie!

Rozdział 2

3 DNI PÓŹNIEJ..
           Dziś razem z Miley idziemy do Emily.(Spacja.)Mieliśmy razem obejrzeć Harrego Pottera jak się okazało ona również jest jego fanką.
Moi mili - aŁtorka opka właśnie zagięła czasoprzestrzeń!
*Harry'ego Właśnie jadłam śniadanie z rodzeństwem i rodzicami kiedy do mojego domu weszła Miley.Tak po prostu? Bez pukania, ani nic?
- Miley czemu ty nigdy nie dzwonisz do drzwi? - zapytał mój tata
(Kropka.)
Właśnie o to zapytałem panie tato.
- Hahaha(Pękłem ze śmiechu po prostu.) pan śmieszny jest przecież  ja nigdy nie dzwoniłam..- opowiedziała 

ALE MY SIĘ PRZECIEŻ O TO PYTAMY. DLACZEGO NIGDY?!
A tak w ogóle, to gdzie przecinki? 
Wchodzi bez pukania? Drogi panie,że tak delikatnie się wyrażę,proszę (użyję także magicznego słowa) nie podważać mojej nieomylnej teorii! - Och  Andre (po tych słowach myślałam,że wesoła rodzinka wstanie i odtańczy gawotweź się nie czepiaj dziewczyny ona tak robił (Hermafrodyta po raz 3.) od kadr kierowniczych była mała -powiedziała mama klepiąc tate po ramieniu.
- No właśnie - przytaknęła jej Miley(Kropka.)
- Dobra chodzcie już Miley...-powiedziałam ściągnąć ją za ręke 
..a ona nie była jedna? Nie dość, że hermafrodyta, to jeszcze ma osobowość mnogą! Po prostu nic, tylko egzorcyzmować.
Mogę zaczynać? Bardzo ładnie proszę.
- Już idę..
Wzięła torbe która leżała na kanapie i poszłyśmy razem z Miley do drzwi ubrałam szybko moje czarne botki  porzegnałyśmy się z moim rodzicami i wyszliśmy.
Przecinki, pychota!
Pożegnałyśmy*
Dom Emily był jakieś 15 minut od mojgo (Mango! Idealny przyrząd do zabijania komarów, prawda Kangi?) więc nie jakoś
więc nie jakoś więc nie jakoś więc nie jakoś
Dobrze,że temat Mango został poruszony. Jakiś czas temu widziałam świetną maczetę w Telezakupach,myślę,że się nada do popełnienia samobójstwa po przeczytaniu tego cudownego dzieła :))))
Więc nie jakoś strasznie daleko.
----
Po 14 minutach podróży z zegarkiem w ręku byliśmy już koło domu Emily. Zapukaliśmy do drzwi.Otworzył nam wysoki brunet z niebieskimi oczami.
Byłyśmy*
Zapukałyśmy*
- Hej,dziewczyny Kayl jestem, wy pewnie do Emily..
Kyle, Kayl... Zróżnicowane te imiona!
- Tak, ja jestem Zoe a to Miley - powiedziałam(Kro-- A mam już tego dość.)
- Wejdżcie..- powiedział Kayl przepuszczając nas przodem.
I raczej nie przodem, więc powinien je po prostu wpuścić. Przepuszczać przodem mógłby tylko wtedy, jakby szedł przed nimi i chciał im otworzyć drzwi, jak super dżentelmen, którym prawdopodobnie nie jest.
Kiedy weszliśmy do domu.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to że wszystko tam jest białe. Dlaczego? Co im inne kolory zrobiły? Pomyślałam
Pewnie brały narkotyki. W końcu kolory oznaczają kto co bierze.
Z góry zeszła Emily ALLELUJA 
-  Hej,dziewczyny-powiedziała przytulając nas na powitanie
- Cześć,Emily - powiedzieliśmy równocześnie i przybliśmy ze sobą piatkę.- Gdzie twoi rodzice?-zapytałam
Całość tej wypowiedzi pieprzy się ze sobą. Kropki, przecinki oraz spacje pochłonięte przez odbyty bohaterek, nie mówiąc już o znajomości ortografii.
- Są pewnie w firmie,Kayl gdzie są właściwie rodzice? -zwróciła się do brata
- W firmie,chcecie coś do picia? -zapytał 
- Ja bym chciała szklanke wody - powiedziała Miley 
- Okej to choć do kuchni to ci dam
Kayl i Miley udali się do kuchni. A ja już wiedziałam że Miley spodobał się Kayl.
Perfekcyjna odmiana, nadal nie wiem kto komu się spodobał.
Po_czekaliśmy na Miley i poszliśmy do pokoju Emily.
Emliy włączyła 1 część Harrego. Po chwili dołączył również do  nas Kayl z popcornem.
Brudny Harry, Harry Styles, Heri Pota? Nie każcie mi się domyślać :'(

Kiedy film się skończył była  15:00. Kayl i Miley poszli na dół by zrobić popcorn na następnę część ja i Emily siedzieliśmy na telefonach kiedy z dołu usłyszeliśmt dzwonek do drzwi.
Ja też w wolne chwile siedzę sobie na telefonie - nie bez powodu jest on taki płaski.
Aj, co się czepiasz Liu, ja to bym jeszcze dopuścił takie określenie, jest bardziej rozgarnięte od całej reszty!
- Ja otworze! - krzyknęła Emily zbiegając  po schodachawchodakach a ja za nią
Emily lekko otworzyła drzwi. W drzwiach stała kobieta w długich brązowych włosach z grzywką  i facet w lekko siwych krótkich włosach z niebieskimi oczami w  garniturze. 
Z niebieskimi oczami w garniturze?! Rozumiem,że wymienia sobie,kiedy stare mu się znudzą?
- Cześć  Emily,zapomnieliśmy kluczy - powiedziała brunetka
Cześć Emily,zapomnieliśmy się zabezpieczyć parenaście lat temu. Co porabiasz?
- Cześć Mamo cześć Tata - powiedziała przytulając ich - To jest Zoe a tam jeszcze jest Miley - wskazała palcem na Miley która właśnie niosła napoje.
Paluchem? Oj nieładnie.
- Miło cię poznać Ben Robertson a to moja żona Mia  - powiedział  facet podając mi dłoń-Kobiety w naszym domu nie mają prawa głosu,prawda kochanie?-spojrzał na żonę po czym roześmiał się szczerze i uderzył w tył głowy dostrzegając,że małżonka próbuje się odezwać.

- Państwa  również  Zoe Morgan  - przedstwiłam (A może pastwiłam?) podając dłoń
- Morgan..Morgan kochanie czy ci czegoś nie przypomina to nazwisko? - powiedziała kobieta do swojego meża
- Tak czy twój tata nie jest czasaem Inrzynierem? 

 Szacunek do zawodu! *klas klask klask*
Umarłem w tej chwili przez to "rz". [*]
[*] 
O padre...zawołajcie Andre żeby rozładować to napiecie i żałobę po słowniku ortograficznym...
- Tak Andre Morgan.. - powiedziałam
Andre! Czy to naprawdę Ty?
- Remontował nam firme...

Od kiedy to da się remontować firmę...
- O nawet nie wiedziałam...
Do przed pokoju weszła Miley i Kayl.

Przed salonu,przed kuchni,po prawczaku
- Dzień Dobry, Miley Johnson - powiedziała podając dłoń
- Dzień dobry,Miley

No proszę,nawet rozdwojenie jaźni nam się trafiło.
- Cześć Mamo cześć tato to co idzemy ogladać?- Zapytał Kayl
- Już chodzcie
Poszliśmy do pokoju oglądaliśmy drugą część ale po godzinie stwierdziliśmy że  tyle raz ją oglądamy że nam się nudzi. 

"Poszliśmy z powrotem do pokoju, by obejrzeć drugą część, jednak po godzinie stwierdziliśmy, już tyle razy ją widzieliśmy, że nam się znudziła."
Zaginamy czasoprzestrzeń vol.2
Miley dostała Sms'a od Evi dziewczyny z naszej klasy, która mówi że chce iść z nami do klubu dla nastolatków.  Miley napisała jej że z miło chęcią pójdziemy ale weżmiemy też dwoje znajomych.
Miłą*
 

Weźmiemy*
-------------- 

Byliśmy już w kulbie (Raczej kuble - kuble na śmieci. A może kolbie kukurydzy? These jokes are too corny) Emily ja i Evi siedzieliśmy przy barze pijąc cole a Miley i Kayl tańczyli na parkiecie.Miley bardzo podobał się Kayl i nie musiała mi o tym mówić to było widać. Właściwie Kayl był niczego sobie. Był  bardzo przystojny.                   

 Może wyjdzie im z Miley?
Przez okno? Z 14 piętra?

Rozdział 3

Weszliśmy do środka ja z przejętą miną bojąc się ze będę musiała coś śpiewać w ogóle się nie odzywałam  nie  powiedziałam nawet Dzień dobry
O nie. Co się dzieje?! Te emocje! To niewiadome!
Ale chamówa. Żeby się nie przywitać. Kto to widział?
- Hej Shawn - powiedział nie  za wyskoki 
(Z okna z 14 piętra, miałam rację!!) facet w czarnych włosach i z lekkim zarostem. - Kto to taki? -zapytał 
- To jest moja przyjaciółka Cornelia (Hale? Może wskrzesi mojego kwiatka, który więdnie samotnie na parapecie... Trzymaj się, Andrzej! :c), musisz jej posłuchać -  powiedział Shawn 
- Shawn nie... - powiedziałam smutna 
- Nie bój się będzie  wszystko dobrze a tak właściwie to Josh jestem. - powiedziałam (???) podając mi dłoń
- Cornelia
- No to Cornelia zaśpiewasz mi  coś? - zapytał Josh
-  Najlepiej nic - powiedziałam kierując się do drzwi  kiedy chwyciłam już za klamkę poczułam ręce Shawna na moich ramionach. 
- No choć chcesz żeby zaśpiewał z tobą? - zapytał Shawn
- Jak już muszę śpiewać to zaśpiewaj chociaż ze mną.
- Okej, Josh zaśpiewamy "Stitches"
Ej czyli to jest Shawn Mendes??
Aaa, teraz to ma sens!  
- Dobra wchodźcie tam. - powiedział wskazując na pomieszczenie za szybą 
Kiedy już weszliśmy Shawn wziął gitarę i zaczął ją stroić 
- Muszę..? - zapytałam 
- Tak - opowiedział krótko
- Nie rozumiesz że muzyka jest zamkniętym rozdziałem w moim życiu.
- Nie rozumiem, a teraz uciąć tu i śpiewaj
Uciąć to ja Ci mogę ptaszka. Najlepiej ściąć o głowę.

OFF WITH HIS HEAD!!
- Boże....
GDZIE?! Ja chcę selfie!
Kiedy już wszyscy byli przygotowaniu usiedliśmy Shawn wziął gitarę i zaczął grać.
Śpiewałam i dopiero wtedy przypomniałam sobie jaką świetną zabawe mi to sprawiało.
Po tym jak skończyliśmy śpiewać przyszedł do nas Josh. 
No to skoro jest tu już Shawn, to może ten drugi to Josh Dun?
Ach ten pop. Wszyscy się znają.
- No,No dziewczyno ty masz głos- powiedział
- Dziękuje - powiedziałam nie śmiele
Nie ośmielę się tego poprawić. 
- Słuchaj niedługo Shawn nagrywa nową piosenkę możemy z niej zrobić duet i nagrasz z nim - zrobiłam wielkie oczy po słowach Josha
Po jednej piosence? Ludzie, zwolnijcie.
- Sama nie wiem..
- Tak! Cornelia nie możesz stracić takiego talentu....
- Shawn słuchaj muszę już iść...Cześć
- Ej poczekaj na mnie! Cześć Josh.
Wchodziłam już do windy Shawn zdarzył się ze mną zabrać.
Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń!
- Dlaczego ty nie chcesz znowu śpiewać? - zapytał
- Bo przypomina mi to złe chwile..okej? Skończ już ten temat. - powiedziałam smutna
- Okej - powiedział przytulając mnie
No walczył jak lew...
#musiałem


Doszliśmy do mojego bloku.Shawn musiał już iść.
Chwilę temu w windzie, teraz już pod blokiem. 
Znowu rodzina Flasha!
- To do zobaczenia za 4 dni -  powiedział całując mnie w policzek na pożegnanie.
- Do zobaczenia-Powiedziałam i weszłam do holu.
Kiedy już szłam do windy usłyszałam za sobą (CO?)
- Cornelia! Czekaj! - krzyknął nasz portier Ben
Macie portiera w bloku??
Ben, is that you...?


- Tak? -  zapytałam
- Był tu twój tata był tu jaką godzinę temu  i kazał ci to przekazać  - powiedział
- Okej,Dzięki -powiedziałam biorąc do ręki kopertę.
----
Kiedy byłam już w domu  mama siedziała przed telewizorem.
Ta składnia płacze. Albo jest upośledzona.
- Hej mamo kiedy wróciłaś?
- Jakieś 15 minut temu.
- Tata tu był tu godzinę i dał Benonowi list dla mnie.
(Raz Ben, raz Benon. Zdecyduj się, dziewczyno!) 
- Otwórz ciekawe co to.
Otworzyłam kopertę w środku było zaproszenie na wesele.
- Mamo! To jest zaproszenie na wesele!
- Oo w końcu się zaręczyli.
Mama i tata nie rozwiedli się przez częste kłótnie i w ogóle się im nie układało ale po rozwodzie mnieli raczej dobre relacje.
Chwilę - to w końcu się rozwiedli, czy się nie rozwiedli?..
Błagam tylko nie układ,że matka jest najlepszą przyjaciółką kochanki ojca. To znaczy...nowej partnerki życiowej ojca,tak,tak.
- Kiedy jest ten ślub?- zapytała mama
- Za  tydzień w sobotę - opowiedziałam
...zaproszenia na ślub wysyła się chyba MINIMUM z miesięcznym wyprzedzeniem, przynajmniej ja tak dostawałem.
- Nie mogę,mam wtedy rozprawę..
-To z kim mam iść? - zapytałam
- Weź Miley i Shawna..,
- Nie wiem zobaczę ...
Położyłam zaproszenie na stoliku i poszłam do swojego pokoju. Chwyciła telefon i zadzwoniłam do Miley powiedziałam jej o wszystkim ona powiedziała że z miłą chęcią ze mną pójdzie.
Następnie zadzwoniłam do Shawna ten również się zgodził.
-------
Następnego dnia rano obudziłam się o 11:13. Moja koleżanka Lily miała urodziny na które mnie zaprosiła.
Podeszłam do szafy wyciągnęłam z niej ubrania:

                                                                                                    
Zeszłam na dół gdzie była kartka od mamy
" Jestem w pracy :*  Wrócę wieczorem Kocham cię"
Mama :*
:* :* :* :* Bleh.
Ostatnio mieliśmy mało czasu dla siebie ale może w wakacje to nadrobimy.
Miley miała do mnie przyjść za jakieś 15 minut. Poszłam zjeść śniadanie.
Po śniadaniu poszłam otworzyć drzwi Miley.
                                                    .          Miley była ubrana tak:
                                                   
Miło by było to już raczej opisać, pobieżnie ale jednak opisać słownie. Nie przyszedłem tu oglądać modelek, ani ubrań najnowszych generacji dla nastoletnich matek. Chociaż nie jest, jeszcze,tak źle.
Smells like the only Nirvana song you know.
Mieliśmy jeszcze pół godziny więc postanowiliśmy zadzwonić do  Shawna .
Postanowiłyśmy*

Hermafrodyta strikes again!
Gadaliśmy  25 minut i musieliśmy kończyć.
Kiedy wychodziliśmy z domu
Kiedy wkładałam klucze do torebki koło nas przechodziła Zoe z prezentem.
Te dwa zdania są takie pomieszane, że nie rozumiem.
- Hej,Dziewczyny, - powiedziała Zoe z głupim uśmiechem -Gdzie twój chłopak?
- Zoe zrozum że ja z nim nie chodzę po bułki do monopolowego.
- Ja tam swoje wiem - powiedziała odchodząc
- I z nią mamy być na jednych urodzinach? - zapytała Miley 
- Niestety
Wszliśmy przed blok tam czekałą na nas zamówiona przez nas taksówka.
Wyszłyśmy*
Czekała*
Podaliśmy adres kierowcy i jechaliśmy zajeło nam to jakieś 20 minut przez korki.
Podałyśmy*
Jechałyśmy*
Zajęło*
Kiedy dojechalismy zoczaczyłam jakieś 3 samochody jeden na pewno był Zoe.
Dojechałyśmy* 
Zobaczyłam*
Zapukaliśmy do drzwi otworzyła nam Lily.
Zapukałyśmy*
Widząc że nigdzie nie było Zoe spytałam
-  Ej! Ty na serio zaprosiłaś tu Zoe?
- Ja jej nie chciałam zapraszać  ale moja mama powiedziała że jak zaprosiłam wszystkie dziewczyny z naszej klasy to ją też, a uwierzcie mi nie chciałam jej tu.
- No,dobra w sumie mi też by było przykro
Pogubiłem się w fabule.
Zapowiada się milusia imprezka z nielubianą koleżanką na pierwszym planie. Skaczę z radości i nie mogę się doczekać.

Rozdział 4 1/3 i 0,7 i trzy czwarte, bo Harry Potter i kto mi zabroni

Siedzieliśmy na imprezę grając w butelkę.
Imprezie*
Butelka wskazała na mnie,niestety nigdy nie lubiłam tej zabawy a najgorsze jest to że osobą która wyznacza mi zadanie jest Zoe. Wybrałam wyzwanie zawsze wolałam to niż prawdę.
- Dobra,Cornelia zadzwoń do Shawna powiedz że go kochasz.
- Co?Nie zrobię tego...
- No weź Cornelia przecież to tylko zabawa! - Krzyknęła Księżna Diana
- Jezu..No okej - chwyciłam telefon i wybrałam numer Shawna, trochę się bałam bo on o tym nie wiedział ale ja go kochałam - Halo..Halo Shawn słuchaj muszę ci coś powiedzieć..
- Tak?
- K..Kocham cię...
- Ja ciebie też...
Dobrze wiedzieć.
Miałam nadzieję,że ją spławi...Co Shawn powiedziała że mnie kocha,nie chciałam mu o tym mówić bo bałam się że mnie odżuci. 
Odrzuci*
Szybko się rozłączyłam.Bałam się że dziewczyny zaczną się śmiać i powiedzą że kłamałam.
Widziałam jak Zoe robi się cała czerwona ze złości.
- A mówilas że nie jesteście razem! - wybuchła.
- Bo nie jesteśmy...
- To co powiedział wskazuje na coś innego! -Wstała wzięła swój płaszcz i wyszła.
Kompletnie nie rozumiem tego co się właśnie stało. 
I tym wesołym akcentem zakończmy to piekło dla duszy.
[*]